Tibia & Open Tibia

Nieoficjalne Forum o grze Tibia

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2010-05-13 20:43:08

Professional

http://i39.tinypic.com/1qocwx.gif

Zarejestrowany: 2010-05-09
Posty: 19
Punktów :   

Geneza Tibii [Zobacz]

Część Pierwsza.

*Świt Bogów [...]


Na początku była tylko wielka, bezkształtna pustka. Była wszędzie i nigdzie.

Z tej pustki wyłoniły się dwie potężne istoty znane szerzej jako starsi bogowie: Fardos Stwórca i Uman Zathroth; ten ostatni w postaci dwóch niezależnych połów. Jedną z nich był Uman Mądry, łagodny bóg obdarzony niezwykłą inteligencją, natomiast drugą, ciemniejszą połową, był Zathroth Niszczyciel. Były to dwie połowy jednej tajemniczej istoty i chociaż oboje myśleli, że są od siebie niezależni, wcale tak nie było. Byli razem połączeni poprzez wieczne spoiwo, które nie mogło zostać przerwane, a ich przeznaczenie było jedno.

Nikt nie wie skąd starsi bogowie pochodzą, czy istnieli od zawsze, czy być może przebudzili się z niekończącej się drzemki. Jednakże gdzieś w tym samym czasie postanowili stworzyć wszechświat. Oczywiście inicjatorem był Fardos, kierowany potrzebą tworzenia i dawania życia. Był on przepełniony mocą kreowania i jednocześnie zbyt niecierpliwy, aby ją uwolnić. Przeszedł więc do istnienia i zaczął uwalniać swoją moc. Jednakże, każda z jego prób kończyła się niepowodzeniem. Całe jego stworzenie zostało pochłonięte przez pustkę zanim rozpoczęło egzystencję i żadne nie przeżyło.

Całemu temu przedsięwzięciu Fardosa, z pobłażaniem przyglądał się Uman Zathroth. Uman był mądry oraz posiadał niewyobrażalną, magiczną moc. Co najważniejsze, kierował nim niezaspokojony głód wiedzy i poznania. W istocie przypominał Fardosa, jednak podczas kiedy Fardos kierował się uczciwością i logiką, domeną Umana była władza i tajemniczość. Wciąż jednak podzielał zainteresowania Fardosa stwarzaniem, podczas kiedy jego gorsza połowa, Zathroth, była doszczętnie zepsuta. Zathroth był próżnym bogiem, bolejącym nad swoją słabą umiejętnością władania magią. Z zazdrością patrzył na poczynania Fardosa i od samego początku gotów był zapobiec, albo przynajmniej przeszkodzić w jego dziele. Fardos niczego się nie spodziewając, poprosił go o pomoc, ponieważ pogodził się z myślą, że sam nie dokona swojego stworzenia, jednakże Zathroth odmówił. Uman z kolei, zgodził się pomóc. Od tego momentu on i Fardos pracowali razem nad dziełem stworzenia.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis1j.jpg

Niestety, ich działania były tylko troszkę lepsze. Tak jak wcześniej, wszystko co stworzyli Fardos i Uman zostało wchłonięte przez pustkę zanim przyszło do życia. W końcu bogowie musieli przyznać ze smutkiem, że cała ich praca przelewa im się przez palce jak woda przez sitko. Wszystkiemu zaś przyglądał się podejrzliwie Zathroth, ciesząc się z ich niepowodzenia, co więcej nawet wyśmiewając ich starania. Niespodziewanie jego radość zmieniła się w zaskoczenie i złość, kiedy odkrył, że stało się coś dziwnego, coś czego Uman i Fardos, z pewnością się nie spodziewali. Do dziś, nikt nie wie co było tego przyczyną. Możliwe, że moc ta przyszła spoza pustki, lub po prostu była to inna drzemiąca, boska jednostka. Niektórzy nawet sądzą, że w tajemniczy sposób Fardos i Uman podczas procesu kreacji utworzyli nową istotę. Jakakolwiek jest prawda, nowa bogini, przekroczyła granicę pustki jak nowo narodzona syrena wprost z muszli. Zdumieni starsi bogowie obserwowali jej piękno z niesłabnącym podziwem dla jej nieskazitelnej doskonałości. Zgodnie nazwali ją Tibiasula. Zathroth, stojąc z boku, z trudem dusił w sobie wściekłość. Jednak znany ze swej chytrości, ukrył swoją narastającą frustrację i począł dzielić radość wraz z innymi starszymi bogami.

Część Druga [...]

*Dzieło Stworzenia


Uman w swojej wielkiej mądrości zrozumiał, że Tibiasula może być potężnym sojusznikiem na drodze do ich celu, więc czym prędzej poprosił ją, aby wstąpiła w szeregi jego oraz Fardosa i rozpoczęli niewyobrażalnie rozległe dzieło, którego się podjęli. Tibiasula, która była zaintrygowana procesem tworzenia, łatwo zdołała się przekonać. I tak oto powstało trzech kreatorów, których z początku miało być tylko dwóch, po czym razem, z nowym zapałem, przystąpili do pracy. Tym razem jednak, postanowili obrać różne kierunki. Uman, którym kierowała natura poznawania sekretów i zdobywania wiedzy, zrozumiał że czegoś brakuje, punktu, solidnego fundamentu, na którym cały ich wszechświat może zostać zbudowany. Bez tego, nie będzie można skupić się na pojedynczych jednostkach, a cały trud bogów pójdzie na marne. Wtedy to Uman wymyślił czas! Wiedział, że jeśli odwieczny ruch pustki zostanie zatrzymany, znacznie łatwiej będzie im użyć swych mocy.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis2z.jpg

W pierwszej kolejności, czas musiał zostać stworzony. W tym celu potęga bogów musiała zostać połączona. Nawet Zathroth, zła połowa Umana, który otwarcie sprzeciwiał się stworzeniu, zafascynowany ideą czasu, zgodził się wspomóc innych bogów w ich wysiłkach. Jego propozycja została chętnie przyjęta, gdyż nie wiedzieli, że czas ma w sobie ziarno zniszczenia. Zathroth zrozumiał, że świat w którym czas ciągle ucieka, może zostać powoli zgładzony, dlatego więc przystał na propozycję pomocy. Przyszedł więc czas kiedy to, wszyscy starsi bogowie, zgodnie rozpoczęli razem pracę i poczęli rzucać zaklęcia wprost w pustkę. I kiedy ostatnie z nich zostało użyte, a kryształowa kolumna czasu, stała się fundamentem całego stworzenia, bogowie zaczęli się cieszyć. Zathroth jednakże, cieszył się znacznie bardziej niż to okazywał, ponieważ wiedział, że od teraz cały świat będzie niedoskonały, a efekt ten nigdy nie będzie mógł zostać naprawiony.

Zathroth, przez cały czas negatywnie nastawiony wobec planu kreowania, przyrzekł sobie pokrzyżować szyki innym bogom, za wszelką cenę. Kiedy tworzenie czasu zostało ukończone, ostatecznie postanowił zabić Tibiasulę. Tkwiła w nim uraza wobec niej od samego początku jej stworzenia, ponieważ nie zwykł dzielić swego boskiego statusu z kimś innym. Uraza ta zmieniła się w nienawiść, kiedy to okazało się, że Tibiasula uzupełniła lukę, którą to on, Zathroth, pozostawił odmawiając swego udziału przy procesie tworzenia. Ukrył więc swe myśli przed innymi bogami i w sekrecie stworzył sztylet o wielkiej mocy, broń w której zaklął całą swą złość i destrukcyjną moc, broń która była w stanie zgładzić boga. Po tym straszliwym dziele, począł odpoczywać, czekując na właściwy moment. I oczywiście w końcu nadszedł. Pewnego brzemiennego w skutki dnia, kiedy inni bogowie wyczerpali swą moc przy tworzeniu potężnej kolumny czasu, Zathroth wykorzystał okazję i zabrał Tibiasulę na bok. Niewinna i zupełnie nieświadoma złych zamiarów swego kolegi Tibiasula była łatwym celem. Zathroth pchnął więc ostrze wprost w jej serce z całą siła jaką potrafił w tej chwili z siebie wykrzesać. Śmiertelnie ugodzona bogini upadła, a z jej niknącego ciała uleciały cztery żywioły – ogień, woda, ziemia i powietrze – składniki jej boskiej istoty, która została obdarta z jej dawnej harmonii przez Zathrotha – bezlitosnego zdrajcę.

Kiedy Uman i Fardos dowiedzieli się o tej haniebnej śmierci, byli zszokowani. Starali się podtrzymać umykające życie Tibiasuli, wciąż mając nadzieję na wyrwanie jej ze szponów pustki, jednakże umykała im między dłońmi jak ich poprzednie dzieła. Kiedy wszystko wydawało się stracone, opracowali desperacki plan: zdecydowali ułożyć zaklęcie zdolne zakląć ulatujące ciało Tibiasuli w kolumnie czasu. Zathroth począł kpiąco się śmiać, jednak tym razem popełnił duży błąd, gdyż nie słuchał słów, które zaczęli wypowiadać Uman i Fardos w związku z czym zaprzepaścił swą jedyną szansę, aby poznać sekret stworzenia. Sekret, który pozostanie dla niego ukryty na zawsze. Po jakimś czasie Uman i Fardos przystąpili do próby uplecenia nieuchwytnych elementów w potężną nić. Niestety okazało się to ponad ich siły, jednakże osiągnęli coś zupełnie nowego: Początek prawdziwego stworzenia. 

Część Trzecia [...]

*Narodziny Żywiołów


Przyszła więc kolej na narodziny Tibii, żyjącego centrum wszystkiego co zostało stworzone. Powstała ona z żywiołu ziemi, podczas kiedy Sula, olbrzymie morze, łagodnie pokrywające wybrzeża Tibii, zrodziło się z elementu wody. Ponad wszystkim zaś utworzyło się powietrze, rozpościerając swe skrzydła niczym ochronny płaszcz, wraz z ogniem – fundamentem dającym ciepło krainie, dzięki swym odwiecznym płomieniom. W końcu wszystkie żywioły zajęły należyte miejsca, a każdy z nich jarzył się blaskiem boskiej energii. Niestety, były one dzikie i nieobliczalne, kierowane pierwotną naturą. Było jasne, że żaden z żywiołów nie odziedziczył po Tibiasuli jej spokojnego ducha – harmonia została zniszczona na zawsze. Jednakże, Uman i Fardos nie poddali się. Wspólnie zdecydowali stworzyć z elementów coś zupełnie nowego, coś co będzie przypominać Tibiasulę i odda jej należyte honory. Przez wiele eonów obserwowali żywioły i w końcu dokonali ważnego odkrycia – elementy posiadają w sobie nasiona nowego istnienia, nasiona które podtrzymają życie pod warunkiem, że jeden z bogów zjednoczy się z nimi. Przyszła więc, w końcu chwila, kiedy to bogowie, odkryli sekret życia.

Fardos został pierwszym ochotnikiem. Zjednoczył się z żywiołem ognia, które dało życie dwóm dzieciom: Fafnar - córce i Suonowi - synowi. Wkrótce dwójka tych nowych bogów zajęła należyte im miejsce w dziele stworzenia. Wybrali oni życie w przestworzach, które było nad nimi. Tworzyli razem dwa słońca świecące nad całą krainą. Niestety rodzeństwo mocno różniło się charakterem, co sprawiało, że nie dogadywali się ze sobą. Podczas kiedy Suon był spokojny i miły, jego siostra Fafnar była nierozważna i dzika, nieustannie zsyłając na świat swe niszczycielskie płomienie. W końcu, Suon stracił cierpliwość wobec siostry. Zaatakował ją, w związku z czym wywiązała się szaleńcza walka. W konflikcie tym dominował Suon, gdyż był znacznie silniejszy od siostry, a więc Fafnar poczęła uciekać wzdłuż morza, próbując szukać schronienia w podziemiach, gdzie żyła ogień – jej matka. Pomimo tego Suon wciąż podążał za swą siostrą, nawet do podziemi, wskutek czego Fafnar ponownie uciekła nad morze. Uparty Suon kontynuował swą nieustępliwą pogoń, która trwa po dziś dzień. Z tego powodu, każdego dnia dwa słońca znikają z horyzontu, aby pogrążyć na ten czas krainę w mroku i ciemności.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis3.jpg

Przyszła kolej, aby Uman spróbował swego szczęścia. Połączył się z ziemią, którą obecnie znamy pod nazwą Tibia. Ziemia zaś dała mu Crunora – Władcę Drzew. Bóg ten był pełen wdzięku i wigoru. Podobnie jak Fafnar, jego kapryśna kuzynka, Crunor kochał swój wygląd, ale był mądrzejszy oraz znacznie skromniejszy. Wkrótce sam stał się twórcą żyjących istot, gdyż był zainspirowany procesem stwarzania i niebywałym darem życia. Stworzył więc rośliny i umieścił je w ciele matki Tibii, które prędko pokryły ją na wzór pięknego płaszcza.

Następnie Fardos połączywszy się z powietrzem dał początek Nornurowi, bogu przeznaczenia. Nornur zazdrościł Crunorowi dumnego wyglądu, ponieważ sam odziedziczył po matce raczej kruchą formę, w związku z czym jego ciało składało się w większości z ulotnych chmur i pieśni wiatru. Poprosił więc swego kuzyna, aby pomógł mu uzyskać takie ciało jakie on posiada, ale bez względu jak bardzo się starali, nie mogli znaleźć rozwiązania. Nornur na zawsze pozostał tym czym był na początku: wietrznym bogiem, cieniem cieni. Aby pocieszyć smutnego kuzyna, Crunor zasugerował, aby Nornur stworzył istoty należące do niego, którymi będzie mógł rządzić jako podwładnymi. I tak na świat przyszły pająki - dostojne, przerażające kreatury, zdolne upleść pajęczyny niesamowitej urody. Delikatne i ulotne, właśnie takie przywodziły Nornurowi na myśl swój własny efemeryczny kształt.

Na samym końcu, Uman połączył się z Sulą - morzem, była to chwila kiedy powiła się Bastesh – Pani Mórz. Była niezmiernie piękna i gdy Uman z Fardosem ujrzeli ją, zrobiło im się smutno, gdyż przypominała Tibiasulę. Ale niestety! Jej piękno nie przetrwało. Kiedy Fafnar, próżna bogini słońca, ujrzała Bastesh, zakipiała z zazdrości po czym rzuciła się na nią z całą swą złością urażonej dumy. Głęboko zatopiła swe szpony w wątłym ciele nowo narodzonej bogini i jasnym było dla innych bogów, że zamierza ją dosłownie roznieść na strzępy. W tym momencie Suon zdecydował ukarać swą siostrę za jej złe uczynki, a jako karę poprzysiągł kontynuowanie wiecznej ucieczki Fafnar przed jego boskim gniewem. Do dziś Bastesh w pełni nie uleczyła okropnych ran zadanych przez jej zazdrosną kuzynkę. Piękno bogini zostało zniszczone prawie na samym początku jej istnienia, ale znacznie groźniejsze od ran zewnętrznych były rany duszy. Córka Fardosa i Suli wyrosła wkrótce na nieśmiałą i melancholijną, wolącą towarzystwo ciszy oceanu, którego wody stały się słone, za sprawą jej nieustannie padających łez. Bastesh rzadko komunikowała się ze światem zewnętrznym, a jej obecność została odkryta dopiero za sprawą obecności dużej ilości istot, które zamieszkały wkrótce ocean.

Część Czwarta [...]

*Pierwsze Istoty


Zathroth obserwował proces tworzenia pełen gniewu i obrzydzenia. Ponad wszystko pragnął raz na zawsze z tym skończyć. Jednakże wiedział, że jego moc jest niewystarczająca, a na dodatek Fardos i Uman uważnie mu się przyglądają. Musiał znaleźć więc inny sposób, aby plan stworzenia zamienić w ruinę. Z tego powodu począł obserwację idei życia z wielkim zaangażowaniem, ponieważ przewidywał, w sumie całkiem rozsądnie, że może dużo w tym namieszać. Z wszystkich znienawidzonych przez niego bogów, jeden szczególnie przykuł jego uwagę. Nikczemny instynkt Fafnar i jej destruktywne moce nie mogły ujść nie zauważone przez Zathrotha, w związku z czym, przyszedł mu do głowy pewien plan. Zwabiwszy ją komplementami począł ją uwodzić. Owocem tego związku został Brog – Szalony Tytan. Niesamowicie obrzydliwy stwór, z jednym okiem pośrodku głowy, który odziedziczył po ojcu chytrość, niestety zarazem bez jego roztropności, jednocześnie będąc silnym i niebezpiecznym, w środku zaś płonęła furia jego dzikiej matki.

Po osiągnięciu dojrzałości, Brog kierował się tylko ogniem gorejącym w jego ciele, aż pewnego dnia kiedy ból stał się wyjątkowo nieznośny, skupił wszystkie swe magiczne siły i uwolnił wprost na świat. Piekielny ogień zmieszany z wściekłością dał początek Garsharakowi, pierwszemu smokowi, który stał się potomkiem całej rasy inteligentnych, gigantycznych gadów, rasy która miała nieść terror i chaos w całej Tibii. Brog spojrzał na swe straszne dzieło, które stworzył raczej przypadkowo, po czym począł się radować, gdy zrozumiał jak niebezpieczne i potężne ono jest. Pomimo że był raczej głupi, posiadał zarazem dar tworzenia życia, którego użył w akcie próżności, tworząc rasę sobie podobną – cyklopów.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis4.jpg

Zathroth z zaciekawieniem obserwował eksperymenty Broga. Jak dotąd nie darzył go zbyt dużym szacunkiem, ale musiał wprawdzie przyznać, że posiada pewien talent. Do tej pory nie rozumiał praw rządzących życiem, więc dar Broga mógł być dla niego cennym nabytkiem. Wezwał do siebie syna i nakazał kontynuować swe dzieło, rozkazując również stworzenie czegoś jeszcze bardziej przerażającego i niszczycielskiego od cyklopów. W rzeczywistości dla Zathrotha, giganty te nie były nawet choć trochę, tak złe, jak on by chciał. Faktycznie, z powodu swej miłości do górnictwa i kowalstwa, cyklopy były bardziej twórczą niż destrukcyjną rasą. Co gorsza, nie rozmnażały się wystarczająco szybko, aby być przeszkodzą dla planu tworzenia. Z tego powodu Brog począł tworzyć trolle i gobliny, rasy które były słabsze od cyklopów, ale rozmnażały się znacznie szybciej. Jednakże, największym jego dziełem stały się orki, stwory budzące strach, żyjące tylko po to, aby rządzić i rozrastać się. Wkrótce rozpowszechniły się w całej Tibii i stały się zmorą wszystkiego co żyje.

Część Piąta [...]

*Era Chaosu


Uman ze smutkiem patrzył na zniszczenia jakich dokonała jego zła połowa dziełu, które z takim trudem wraz z Fardosem stworzył. Czuł, że tym razem Zathroth naprawdę przesadził. W akcie desperacji zwrócił się do Fardosa po radę. Wspólnie zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie zerwanie, raz na zawsze, połączenia pomiędzy Umanem i Zathrothem. Przystąpili zatem do działania z dużym zapałem, odnosząc wkrótce oczekiwane sukcesy. Jednakże, im bardziej słabe było spoiwo łączące dwóch bogów, tym Uman czuł się słabszy. Zrozumiał więc, iż Zathroth nie może zostać rozłączony, bez zagrożenia egzystencji Umana. W końcu pomysł został porzucony. Uman musiał pogodzić się z faktem, że połączenie nie może zostać przerwane, a on i Zathroth na wieczność pozostaną spleceni wspólnym życiem i przeznaczeniem.

Jednakże, działania Umana i Fardosa nie pozostały bez żadnych konsekwencji. W procesie próby rozdzielenia dwóch bogów, powstała pewna luka. Mała przestrzeń rosła i dojrzewała, aż ostatecznie przybrała postać nowej istoty. Był to czas narodzin Kiroka Złego. W związku z daleko różniącymi się charakterami swych przodków, nowy bóg posiadał pokrętną, a nawet jak mawiają niektórzy – schizofreniczną naturę. Po Umanie odziedziczył kreatywny oraz dociekliwy umysł, z tego powodu stał się później patronem wszystkich tych, którzy podążali ścieżką nauki i umysłu. Jednakże, tak naprawdę zasłynął ze swego oryginalnego poczucia humoru. Kochał wręcz psoty i różnego rodzaju figle, co dało mu w przyszłości rzesze fanów w postaci klaunów, bardów czy innych ekscentrycznych ludzi.

Kiedy Fardos i Uman ciężko pracowali nad swym zaklęciem, poddani Zathrotha rozpoczęli niszczyć bez chwili wytchnienia wszystko to, co do tej pory zostało stworzone. Wydawało się, że cały świat skazany jest na zagładę. Jednakże, znalazło się kilku mniej ważnych bogów, którzy nie mogli bezczynnie przyglądać się jak ich ukochana Tibia jest niszczona. Zdecydowali położyć kres wściekłej hordzie Zathrotha. Bastesh – Pani Mórz, stworzyła ogromne, tajemnicze, a także eleganckie i niebezpieczne istoty, które rozmnożyły się po całym oceanie, zapewniając mu ochronę przed krwiożerczymi zastępami Zathortha. Pomimo tego, to wciąż było za mało, aby pomóc swym kuzynom, którzy przecież żyli na lądzie. Ze wszystkich istot, które stworzyła tylko zwinne i jadowite węże były zdolne do życia na suchej ziemi. Dlatego też, Crunor i Nornur, również poczęli tworzyć kreatury do walki przeciwko Brogowi i Zathrothowi: Crunor – Pan Drzew, dał życie wilkom, podczas kiedy Nornur wyposażył swe ukochane pająki w truciznę, by uczynić je jeszcze bardziej niebezpiecznymi.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis5.jpg

Mimo tych zabiegów, bogowie Ci nie potrafili stworzyć istot, które mogłyby się mierzyć z okrutną, dobrze zorganizowaną armią, która wciąż pustoszyła krainę. Skóra wilków oraz chitynowy egzoszkielet pająków nie wystarczały wobec stali orczych ostrzy, a na miejsce każdego trolla poległego wskutek działania trucizny, przychodziło dwóch kolejnych. W końcu boskie dzieci postanowiły wycofać się w miejsca, gdzie łatwiej im będzie się bronić: wilki uciekły do lasów, pająki zaś daleko w głąb jaskiń. Tam też kontynuowały walkę, broniąc swych krain, przed przeważającymi siłami wroga. Te małe miejsca schronienia były ostatnimi niezdobytymi twierdzami w świecie, który coraz to głębiej popadał w chaos. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść, gdyż smoki postanowiły upomnieć się o to co im się należało.

Przez wieki żyły i rozmnażały się w odosobnieniu, nie zauważone przez inne istoty. Lecz wtedy Garsharak, pierwszy i najsilniejszy smok, uznał że czas wysłać swe dzieci w świat aby nauczyły się zabijać z okrucieństwem i bez litości. Wkrótce armia orków została rozgromiona przez srogie płomienie smoczego ognia i po raz pierwszy, ta dumna, barbarzyńska rasa, która do tej pory nigdy nie przegrała, musiała zdecydować się na ucieczkę w głąb swych podziemnych osad. Cyklopy również nie radzili sobie zbyt dobrze. Pomimo, że zaliczyli kilka wartych odnotowania wygranych, głównie dzięki pomocy ich potężnych zbroi i broni, w końcu musieli ulec wobec ogromnej sile straszliwych smoków. Dołączyli więc do swych sojuszników, orków oraz ich słabszych kuzynów trolli i zamieszkali wspólnie w podziemnym wygnaniu. Wspaniałe miasta, które cyklopy zbudowały na przestrzeni wieków, zostały zrównane z ziemią, a słynne kuźnie przepadły na zawsze.



W ten sposób smoki przejęły władzę na ziemi, lecz wcale nie oznaczało to końca wojny. Ich zaciekli wrogowie – cyklopy i orki, nie zadowoleni z powodu uwięzienia w jądrze ziemi, postanowili kontynuować walkę ze swych podziemnych kryjówek. Rzeczywiście, smoki bardzo osłabione poprzednimi bitwami doznały dużych strat, lecz pojawił się inny problem. W wyniku zapotrzebowania na jedzenie i podziemną przestrzeń, orki i cyklopy rozpoczęły wojnę domową. Pomimo, że żadna ze stron nie mogła uzyskać przewagi, nikt nie chciał się poddać, co poskutkowało poważnymi stratami w populacji obu ras. Na przestrzeni całego terytorium można było znaleźć miliony ciał. Życie w Tibii powoli zamierało, codziennie konsekwentnie opuszczając tysiące kolejnych istnień. Wyglądało na to, że życie chce ulecieć wraz z poległymi.

Starsi bogowie obserwowali rozpoczętą, katastrofalną w skutkach wojnę. Nie czuli litości wobec tych, którzy zginęli, gdyż troszczyli się trochę o istoty stworzone przez Zathrotha, ale wiedzieli jednocześnie, że czegoś brakuje, że ktoś jest potrzebny, aby zatroszczyć się o ciała i dusze tych, którzy pożegnali się z życiem. Zaczęli więc szukać rozwiązania i w końcu Uman zaproponował stworzenie nowego boga, który będzie wiedział jak obchodzić się ze śmiercią. Zdecydowali, że ziemia, która była dawczynią życia, powinna być z tym związana, a Uman powinien stać się ojcem, przyszłego, nowo narodzonego boga. Niestety! Starsi bogowie nie powzięli odpowiednich środków ostrożności i takim oto sposobem Zathroth Niszczyciel dowiedział się o ich planach. Był zafascynowany ideą śmierci od samego początku, gdyż widział w tym nową szansę zesłania na ziemię spustoszenia i ostatecznego zniszczenia. Wkrótce opracował szalony plan. Wyprzedził swą dobrą połowę – Umana i oszukując ziemię, spłodził z nią następnego boga: Urgitha – Władcę Nieumarłych. Ta ohydna istota przeznaczona była śmierci tak jak to Uman i Fardos przewidywali, lecz zarazem nie była łagodnym strażnikiem, jak było zaplanowane. Zamiast tego, Urgith był okrutnym bogiem, który zwykł dręczyć nieżywe ciała, swą nieświętą energią, skazywać je na stan pomiędzy życiem, a śmiercią. W ten sposób, moment narodzin Urgitha uważa się za początek nieśmiertelnych.

Wkrótce niezliczona rzesza nieśmiertelnych włóczyła się po całym świecie. Jak by nie było, Tibię wciąż pokrywała nieokreślona liczba ciał poległych orków, cyklopów i innych istot – pozostałości po wielu latach bezsensownej wojny. Trupy te dostarczały Urgithowi idealnych zapasów rekrutów, niebawem więc zamienił wszystkich, których dotknął, w swych okrutnych poddanych. Bogowie wpatrywali się w ten horror, jako w nowe utrapienie, które pojawiło się na ich ukochanej krainie. Pośpiesznie postanowili rozpocząć swój poprzednio zamierzony plan i zrodzić nowego boga. W ten sposób Uman połączył się z ziemią, która wydała na świat Totha – Strażnika Dusz. Zadaniem jego, byłoby bezpieczne przeprowadzanie dusz zmarłych w inny świat, gdzie mogłyby odpoczywać w spokoju, śpiąc wiecznym snem, podczas kiedy robaki, jego wierni poddani, oczyściliby Tibię z zalegających ciał. Lecz zniszczenia zostały już dokonane i nawet mimo wyjątkowych starań Totha oraz jego wiernych podopiecznych, armia Urgitha wciąż rosła. Wszystkie inne istoty, które poważnie już odczuły trudy niekończącej się wojny, zaczęły się poddawać wobec nowego wroga, który wzrastał w siłę, wraz z każdą odczutą przez nich stratą. Wyglądało na to, że Tibia na zawsze zostanie światem, owładniętym żyjącą śmiercią.

Gdy starsi bogowie patrzyli na to co się dzieje z ich światem, ich serca zaczęły napełniać się smutkiem i żalem. Wiedzieli, że jeśli teraz czegoś nie zmienią, Tibia zamieni się w żywy grób. Zaczęli więc szukać rozwiązania. Ostatecznie zdecydowali się stworzyć swoją własną rasę. Rasę, która będzie wystarczająco silna, aby stawić czoło hordom nieumarłych. Stworzyli więc i wysłali rasę wprost do Tibii. Niestety! Zastępy Urgitha były wciąż za silne. Istoty stworzone przez Umana i Fardosa nie przetrwały nawet jednego pokolenia, po czym wyparowały z powierzchni ziemi. Tak więc, tworzyli nadal rasę za rasą i rasa za rasą ginęły przez dominujące kreatury, które Urgith wysłał w świat. Większość tych stworzeń zniknęła z Tibii na zawsze, pozostawiając krótkie, lecz smutne legendy oraz przedziwne budowle. Dziś, era ta, która powszechnie zwana jest Wojną Zmarłych, osnuta jest tajemniczością, a nieszczęśliwe rasy, które zostały w niej zniszczone, teraz nazywane są – starożytnymi.

Jednakże, nie wszyscy starożytni zostali zgładzeni w ogniu walki. Co najmniej dwie rasy, stworzone przez starszych bogów, w jakiś sposób uniknęły zniszczenia i przetrwały do dziś. Jedną z nich są elfy, delikatne istoty zdolne posługiwać się łukiem i muzycznymi instrumentami. Drugą zaś są krasnoludy, dumna rasa utalentowanych górników i kowali. Obie te rasy walczyły dzielnie, lecz obie musiały w końcu przyznać wyższość przeważającej siły wroga i aby przeżyć musiały uciec w bezpieczne miejsca. Elfy znalazły schronienie w niezmierzonych głębiach lasów, podczas gdy krasnoludy zabarykadowały się w nie odkrytych do tamtej pory czeluściach Tibijskich gór. Tam też rasy te oczekiwały lepszych czasów przeklinając okrutny los, który zesłał ich na ten pełny śmierci świat. Jednak ostatecznie przeżyli. Wszystkie pozostałe starożytne rasy zostały, na pierwszy rzut okaz zesłane w nicość, jednakże chodzą pogłoski, że garstka z nich również ocalała.

Pomimo swej siły, rasy te odznaczały się jedną powszechną wadą: brakowało im lojalności. Okazało się to fatalne w skutkach, w wojnie przeciwko niezliczonym hordom zła. Ci, którzy nie zostali zgładzeni, ulegali pokusom Zathrotha. Niejeden ze starożytnych uwierzył w obietnice wielkiej siły i wiedzy, legendy zaś mówią, że rozgniewani starsi bogowie srogo karali zdrajców, za swe niecne uczynki. Istnieje również teoria mówiąca, że niektórzy ze starożytnych, zostali później zamienieni przez przebiegłego Zathrotha w pierwsze demony. Tak czy inaczej, wszyscy ze starożytnych zawiedli oczekiwania swych twórców: jeden po drugim byli niszczeni przez wroga, a nieumarli wciąż kroczyli po świecie. Lecz tym razem, starsi bogowie, wyciągnęli wnioski ze swych błędów. Ich następne stworzenie miało idealnie pasować do zamierzonego zadania. Stworzenie te zostało nazwane – człowiekiem.

Część Szósta [...]

*Stworzenie Ludzi


Nadszedł więc czas, kiedy to starsi bogowie postanowili stworzyć Banora – Świętego Wojownika. Został on pierwszym człowiekiem, posiadając moce, których nikt później z jego rasy nie będzie posiadał. Jednocześnie odznaczał się charakterystycznymi cechami, które jasno dawały do zrozumienia, że jest przedstawicielem ludzi. Od tego dnia stał się wzorem ideału rycerskości i męstwa dla wszystkich oddanych sztuce walki wręcz, a jego odwaga i biegłość we władaniu ostrzem przeszły do legendy. Z kolei inna legenda mówi, że starsi bogowie planowali stworzyć brata bliźniaka dla Banora, który posiadałby przepotężną magiczną moc. Jednakże, powiadają, że Zathroth skradł ich zamysł, by stworzyć pierwsze arcydemony. Cokolwiek jest prawdą, faktem jest, że pojawienie się w Tibii ludzi nie mogło ujść niezauważone. Pomimo ich wielu słabości, byli ludem bystrym i dzielnym, szybko adaptując się do świata, do którego zostali zesłani. Podjęli walkę przeciwko nieumarłym i innym podłym kreaturom kroczącym po świecie, dając im do zrozumienia, że narodził się nowy potężny wróg.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis6.jpg

Wiele zażartych i krwawych bitew zostało stoczonych, a Banor, dzielny i sprytny wódz, prowadził swych ludzi od zwycięstwa do zwycięstwa. Wciąż jednak tryumfy te były okupione ciężkimi stratami, a liczba przeciwników ludzi była nadal przytłaczająca. Bogowie robili co mogli aby wesprzeć w boju, swą nowo stworzoną rasę. Uman odsłonił przed nimi arkana magii, w związku z czym niejeden człowiek stał się w przyszłości potężnym magiem. Inni zaś zostali nauczeni przez Crunora – Pana Drzew, sekretu życia i stali się druidami, zdolnymi leczyć obrażenia rannych w wojnie przeciwko nieustępliwemu wrogowi. Ci zaś ludzie, którzy najlepiej przyswoili sobie sekret życia, później asystowali Crunorowi przy tworzeniu nowych istot, które do dziś zasiedlają Tibię. Niestety, wiele z tych stworów zostało unicestwionych, raz na zawsze, przez okrutną armię wroga. A wojna toczyła się i toczyła.

Banor zgromadził na świecie silny ruch oporu, rządząc nim poprzez ustanowienie nowej dynastii. Ożenił się z Kiraną, najszlachetniejszą z kobiet, która urodziła mu Elanę, mistrzynię walki z dystansu jak również za pomocą magii, dając początek dumnym paladynom. Po dziś dzień, najwyższe stanowisko w kręgu paladynów może zajmować tylko kobieta, a najważniejszą czczoną przez nich osobą stała się właśnie Elana. W przyszłości to ona walczyła u boku swego ojca, ponieważ Banor, jako półbóg, zdolny był żyć przez wieki. Lecz nawet ta pomoc nie była zdolna odwrócić stron losu. Wojownicy ludzi wygrywali zawsze kiedy był z nimi Banor, lecz nawet ten przepotężny człowiek nie mógł być wszędzie, dlatego też armie prowadzone do boju bez swego przywódcy ginęły pod gradem ciosów wroga.

Część Siódma [Ostatnia]

*Odrodzenie Tibii


Ostatecznie, Banor postanowił zwrócić się do bogów o pomoc, a oni odpowiedzieli na jego modlitwy. Ponownie zaś pomysłowy Uman znalazł rozwiązanie, rozwiązanie które było możliwe za sprawą najbardziej zaskakującego odkrycia w historii: odkrył, że poza strukturą życia istnieją inne wymiary, odległe płaszczyzny gdzie nawet starsi bogowie nie mają władzy. Jednakże, Uman znalazł sposób na ustabilizowanie połączenia między tymi alternatywnymi wymiarami i zrozumiał, że możliwym jest pozyskanie dusz żywych istot z tych światów. Dusze te po przyzwaniu do Tibii, mogły uzyskać ludzki wygląd i zasilić szeregi ludzi. Właśnie w taki oto sposób Uman odpowiedział na wezwanie ludzkości i w łatwością wprowadził swój pomysł w życie. Bogowie stworzyli w Tibii kilka magicznych bram, które wkrótce zostały nazwane Portalami Dusz. Przez bramy te nieprzerwanie napływały szeregi bohaterów, ludzkich wojowników, przepełnionych odwagą i męstwem, z pomocą których hordy nieumarłych powoli, acz konsekwentnie były niszczone. W końcu wyglądało na to, że porządek świata zostanie przywrócony.

http://images.tibia.pl/static/arty/genesis7.jpg

Wreszcie, po długim czasie los skory był odwrócić się na stronę rasy ludzkiej. Sprzymierzone siły ludzi i innych bohaterów przebijały się coraz głębiej i głębiej w terytorium nieprzyjaciela i wydawało się, że klęska wroga jest nieuchronna. Niestety! Ci którzy myśleli, że stare rasy zostaną unicestwione grubo się mylili, gdyż stało się coś nieoczekiwanego. W obliczu nadchodzącego zwycięstwa ze strony ludzi, stare rasy postanowiły uczynić coś co przez eony lat było nie do pomyślenia: podpisali rozejm. Smoki, orki, nieumarli i wszystkie inne rasy, które do tej pory od lat ze sobą walczyły, nagle przerwały ataki wobec siebie i skoncentrowały się na wojnie przeciwko ludziom. W taki oto sposób sytuacja stała się jeszcze gorsza. Pomimo tego, że nowi sojusznicy nie ufali sobie, to zaprzestanie walk pomiędzy sobą znacznie utrudniło życie ludziom. Wkrótce ich przewaga zaczęła maleć, aż w końcu musieli uciec się do obrony.

Armia ludzi zdecydowała schronić się w swych ufortyfikowanych miastach, aby stamtąd prowadzić wojnę, lecz czekała ich niemała niespodzianka. Po raz pierwszy w historii wrogowie ludzi nie podążyli za nimi, aby podjąć dalszą walkę. Wielu zastanawiało się dlaczego tak postąpili ich zaciekli przeciwnicy. Najpowszechniejszą teorią jest ta, która mówi, że napięcia i wzajemna nieufność uniemożliwiła starym rasom stworzenia oddziałów do poprowadzenia dalszej kampanii, a niektórzy nawet mawiają, że rozpoczęli wojnę pomiędzy sobą od nowa. Niektórzy zaś powiadają, że stare rasy czuły się po prostu wyczerpane niezliczoną ilością stoczonych wojen, podczas kiedy inni sugerują, że została osiągnięta równowaga, swoiste status quo, które wszyscy zgodnie zaakceptowali. Jakikolwiek jest powód nastania tego pokoju, najważniejszym faktem jest to, iż trwa on do dziś. Po raz pierwszy świat mógł uwolnić się od ciemiężących go od eonów wojen i zaznać nareszcie spokoju.

Ludzie bardzo ucieszyli się z tej sposobności. Pod mądrym zwierzchnistwem Thaiskich królów, bezpośrednich potomków Banora, rasa rozpoczęła swoją złotą erę. Prowadzono naukowe badania, a także założono wiele świetnie rozwijających się miast. Niestety pomimo pokoju, ekspansja ludzi wciąż napotykała wrogi opór i w rzeczywistości bohaterowie przybywający z tajemniczego Portalu Dusz wciąż byli zajęci walką z różnego rodzaju stworami. Mimo tego w krainie Tibii nastał spokój, za sprawą którego ludzie stali się dominującym gatunkiem. Jednakże, nadal dostrzegali niepokojące znaki świadczące, że ta świetlana era może powoli dobiegać końca. Starzy wrogowie nie zostali zniszczeni całkowicie i teraz wydawało się, że zaczynają rosnąć w siłę. Oddziały orków zebrały się raz jeszcze, aby podjąć ataki na osady ludzi, a czasem nawet na główne miasta. Nieumarli znów poczęli stąpać po świecie, napawając strachem serca żyjących istot. Słychać również było pogłoski, jakoby smoki, od wieków ukrywające się, ponownie opuściły swe bezpieczne kryjówki i wyruszyły na żer. Co najgorsze, ludzie zaczęli prowadzić ze sobą walki, co spowodowało, że wiele niewinnych kłótni zmieniło się w zbrojne potyczki. Z biegiem czasu niektórzy ludzie wyrwali się spod władzy Thaiskich królów i założyło własne miasta i kraje.

Możliwe, że jest to kolejna z dziwnych sztuczek Zathrotha. Powszechna jest wiedza, iż jego najbardziej diabelskie nasienie, straszliwe demony, nasłuchują w ciemnościach czekając na nadejście ich czasów. Kto wie? - może Tibia znów znalazła się na skraju kolejnej katastrofalnej wojny, w wyniku której na świecie ponownie zapanuje mrok. Tak naprawdę tylko los wie jakie zamiary przyszłość ma wobec Tibii. Miejmy wszyscy nadzieję i módlmy się, żeby ludzka solidarność nie zawiodła, kiedy Tibia będzie jej najbardziej potrzebować [...]


http://i44.tinypic.com/sbmt0p.png

Offline

 
Wpisz treść ogłoszenia tutaj.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.mati999.pun.pl www.siprofit.pun.pl www.drugazona.pun.pl www.eti.pun.pl www.ichip.pun.pl